Rozdział 4

Prawda zawsze jest tylko jedna

Shinichi wślizgnął się do niezakluczonego pokoju mordercy. Obok okna stał czerwony, miękki fotel. Z nim znajdowała się mała bruzda. Detektyw dokładnie obejrzał tkaninę na meblu i uśmiechnął się zwycięsko, gdy odnalazł to, czego szukał – cieniutką, brązową nitkę przy jednym ze szwów. „Bingo.”

Wyszedł niezauważony przez nikogo i ruszył w stronę pokoju przesłuchań, znajdującego się kilka drzwi dalej.

„Jeśli mam rację, to ta osoba jest malwersantem” – pomyślał. „I to właśnie dlatego zabiła George’a. Nie mam pojęcia, dlaczego ta osoba zrzuciła winę na Angelę, ale są wystarczające dowody…”

Rozmyślania Shinichiego zostały przerwane przez nagłe uderzenie w głowę.

– Gdzie ty byłeś, dzieciaku?! – wrzasnął Kogoro.

„Auuuu…”

– Wujku! – powiedział, udając zaaferowanego. – Znalazłem coś bardzo ważnego! Chodź zobaczyć! No chodź!

Shinichi chwycił mężczyznę za rękę i zaczął go za sobą ciągnąć w stronę pokoju mordercy.

– Dobra, dobra! – krzyknął Kogoro. – Już idę, dzieciaku. Przestań mnie ciągnąąąąąąąć!

Shinichi zaprowadził detektywa do pokoju George’a, błyskawicznie go uśpił i posadził na fotelu. Zamknął klapkę od zegarka, wyciągnął z kieszeni mały głośnik i przypiął go do krawata Kogoro, gdzie był prawie niewidoczny. Zmienił pozycję mężczyzny na trochę bardziej poważną i, co ważniejsze, ze schyloną w dół głową. Gdy efekt zadowolił chłopaka, wyciągnął swoją muszkę zmieniającą głos i ustawił ją na numer pięćdziesiąt-dziewięć.

„Pora zacząć przedstawienie…”

– Dobrze, wujku! – krzyknął głośno i wybiegł.

Skierował się w stronę pokoju przesłuchań, by poinformować policjantów, Hakubę oraz Eri, że Śpiący Kogoro znalazł alibi dla Angeli, a następnie zaniósł tą samą wiadomość do obcokrajowców.

Wszyscy przyszli do pokoju w prawie tym samym momencie. Shinichi zauważył, że prawdziwy morderca jest blady i zaniepokojony tym, że detektyw chce udowodnić niewinność Angeli w jego pokoju.

„Mam cię. Nie chcesz zwrócić na siebie uwagi, ale gdybyś był niewinny, zacząłbyś się wykłócać, czyż nie?”

– Panie Mouri – powiedział Hakuba. – Przepraszam, ale wszystkie dowody wskazują na panią Angelę. Po co więc nas pan tu wezwał?

– Doszedłeś do tego wniosku zanim zebrałeś wszystkie dowody – powiedział Shinichi głosem Kogoro. – I dlatego przeoczyłeś kilka ważnych szczegółów. Choćby niezamykanie drzwi od pokoju. Każdy mógł wejść do kuchni pani Angeli i zabrać stamtąd nóż, tak samo jak do pokoju pana Georga o czwartej nad ranem.

– To oznacza, że mógł to zrobić każdy, a nie, że to nie była ona. Choć przyznaję, że biorąc pod uwagę jego romanse, znęcanie się oraz problemy z dziedziczeniem, niewielu jest bez motywu. Jednak morderca nie wszedł przez drzwi. Dostał się do pokoju George’a przez okno…

– A dlaczego miałby przez nie przechodzić? – powiedział Shinichi. – Pomyśl, proszę. Po co ktoś miałby używać okna, skoro bez problemu mógłby pójść korytarzem? Była czwarta nad ranem, wszyscy spali, nikt nie mógł zobaczyć mordercy, a on i tak zdecydował się użyć okna? I to jeszcze zostawiając broń oraz linę, które wyraźnie na niego wskazują?

– Nie jest to zbyt mądre, ale nie niemożliwe.

– Że co, proszę? – japoński Angeli był wręcz doskonały.

Rose warknęła krotko, zacisnęła pięści i zrobiła kilka kroków w stronę Hakuby. Pozostali obcokrajowcy zaczęli ze sobą szeptać i dało się usłyszeć często powtarzające się słowa „English twat”.

– Twoja wadą jest arogancja. Jesteś dobrym detektywem, ale masz tendencję do wysuwania zbyt szybkich wniosków, a potem upartego trwania przy nich, pomimo pojawiania się innych dowodów – powiedział Shinichi. – Przypuszczając, że twoje słowa są prawdziwe, to powiedz mi: jeśli pani Angela zostawiła tak oczywiste wskazówki, to dlaczego użyła czyiś butów, aby ukryć swoje własny ślady?

– Słucham? – zapytał zdezorientowany Hakuba.

Oficer Takagi podszedł do niego z odbiciem buta, który ściągnął wcześniej z parapetu.

– Jeśli sprawdzisz całe obuwie pani Angeli – powiedział Shinichi. – To zobaczysz, że ma klapki i pięć par konwersów. Ani jedne, ani drugie nie pochodzą od Nike.

– Racja, to Nike! – potwierdziła Sato, gdy przyjrzała się logo.

– Pamiętam! – krzyknęła Ran. – Miałaś konwersy na karaoke!

– Nie nosi niczego innego – wtrąciła Rose. – Hippy nienawidzi skórzanych butów…

– A więc te Nike nie mogły być jej – podsumował Shinichi. – Jeśli zaś dokładnie się przyjrzycie tej stopie, zauważycie, że podeszwa jest mocno starta, a traktor zaokrąglony. Skoro pani Angela ich nie nosiła, to musiał robić to ktoś inny. Jestem pewien, że gdy porównamy wszystkie buty, to znajdziemy pośród nich jeden idealnie pasujący do tego śladu.

– Twierdzi pan, że ktoś z nas jest mordercą?! – krzyknęła Madeline.

Kilka osób zaczęło uważnie przyglądać się odciskowi.

– Zdobyliście ślad buta z parapetu? Szacun – powiedział Alan.

– To da się tak zrobić? – zapytała zaskoczona Madeline. – Myślałam, że można tylko zbierać odciski palców.

– Czyli według pana to ktoś inny użył okna, wślizgnął się do pokoju pani Angeli, gdy ta spała i z rękawiczkami, by nie zostawić odcisków, zabrał jeden z jej noży – stwierdził Hakuba. – Jeśli to prawda, to pani Angela miała najzwyczajniejszego w świecie pecha, jednak nadal nic nie wiemy o mordercy.

– Morderca zrobił coś więcej, poza zwykłym założeniem rękawiczek – poprawił go Shinichi. – Jest kilka sprzeczności, jeśli chodzi o odciski palców. Pierwszą rzeczą jest obecność wszystkich odcisków pani Angeli. Pani brat powiedział mi, że jest pani kiepskim kucharzem. Czy często zdarza się pani gotować?

– Cóż… Zwykle wszyscy wychodzimy zjeść coś na mieście. A jeśli nie, to Pat albo ktoś, kto umie gotować, robi jedzenie dla nas wszystkich. Poza lodówką, nie używałam zbytnio kuchni. Jesteśmy tu dopiero kilka miesięcy.

– A czy używała pani kiedyś tego noża?

– Wydaje mi się, że nie… Co prawda czasem robiłam dla siebie jedzenie, ale zwykle był to ramen albo coś w tym rodzaju…

– Według mnie, to dość oczywiste, że nigdy nie używała tego czy jakiegokolwiek innego noża – powiedział Jonathan, nagle się uśmiechając po zrozumieniu, że Shinichi – czy też Kogoro – tworzył alibi go przyjaciółce.

– A jak niby ma pan zamiar to udowodnić? – zapytał sucho Hakuba.

Robert podniósł do góry dłoń przyjaciółki.

– Jej palce są całe i zdrowe – zaśmiał się. – Straszna z niej niezdara i gdyby wzięła nóż do ręki, to od razu odcięłaby sobie palec.

– Racja – Charles również się roześmiał. – Ile to już razy zleciałaś ze schodów?

– Kiedyś prawie wbiłaś sobie zszywkę w palec – dodał Patrick, przez co otrzymał lekki kopniak w nogę. – Ona nie mogłaby wziąć noża do ręki i nie zranić się przy tym.

– Dziękuję wam za wychwalanie mojej niezwykłej koordynacji ruchowej – powiedziała sarkastycznie Angela.

– To nie jest dowód – wtrącił Hakuba.

– Oficerze Takagi – odezwał się Shinichi. – Na nożu znajdowały się wszystkie dziesięć odcisków, prawda?

– Yyy… Tak – potwierdził policjant, a Sato klasnęła w ręce.

– Ach! – zawołała. – Wcześniej pytał mnie o to Conan!

– Poprosiłem go, by to zrobił. A ta dziesiątka odcisków to rozstrzygający dowód, że morderca tamtej nocy mścił się na dwóch osobach. Na panu George’u oraz na pani Angeli.

Eri nagle chwyciła za lewą dłoń Angeli.

– Nie używasz tej ręki – stwierdziła. – Gdy zadzwonił telefon, użyłaś prawej dłoni do odebrania go, choć trzymałaś w niej filiżankę, a lewą miałaś pustą.

– To właśnie mnie zadziwiło. A gdy Conan powiedział mi o artykule dotyczącym koloradzkiej milicji „Liberalnego Świata”, zrozumiałem wszystko. Jeden ze strażników został aresztowany za strzelanie do nieuzbrojonych i uciekających członków milicji. Jeden z nich próbował otworzyć drzwi i został postrzelony w rękę. Stracił dwa palce.

Naprawdę?! krzyknęła Bets, patrząc na dłoń Angeli. – Boże, wiedziałam, że byłaś w szpitalu, ale nie miałam pojęcia, że…

– Prosthetics – powiedział Robert. – Po waszemu to będą… Protezy?

– Zgadza się – odpowiedział Shinichi. – Współczesna medycyna zaszła już bardzo daleko i dzięki temu można stworzyć ruszające się protezy, choć nadal nie są jak prawdziwe palce. Jednak tym, co utwierdziło mnie w przekonaniu, że nosi pani protezy, było przezwisko, o którym usłyszałem od Conana.

 – Bob Dole – powiedział Alan.

Kto to jest? – zapytała sfrustrowana Madeline.

– Był a Republican candidate, który razem z Clinton startował w wyborach prezydenckich – wyjaśniła Angela. – Został zraniony w Nam, jak właściwie każdy Amerykanin. Choć nie stracił palców, jego dłoń wyglądała okropnie i nie mógł jej używać. – Gdy jej przyjaciele przetłumaczyli sobie w głowach jej słowa, powoli zaczęło świtać im w głowach. – Te palce są całkiem dobrze zrobione, jednak nie przyzwyczaiłam się jeszcze do ich używania. W dodatku nie czuję ich, więc cały czas zapominam, że je mam.

– Pan George był przyjacielem reportera, który napisał tamten artykuł – powiedział Shinichi. – I to właśnie od niego dowiedział się o rzeczach, których nie umieszczono w gazetach, między innymi o stracie palców przez jednego z członków. W artykule można było przeczytać tylko „nieuzasadniona przemoc”. To wystarczający dowód na to, że ktoś chciał wrobić panią Angelę.

– Mogę poprosić o dokładniejsze wyjaśnienie? – zapytał Hakuba, zdenerwowany, że ktoś obalił jego teorię.

– Dziesięć odcisków – odpowiedziała Sato. – Protezy mogą być najlepsze w świecie, ale wciąż będą tylko kawałkiem plastiku. Nie mogą zostawić odcisków. Ktoś więc musiał je podrobić, a by to zrobić, musiał zdobyć ich odbitkę zanim pani Angela je straciła. Ta zbrodnia była planowana od kilku lat.

– To możliwe, ale nieprawdopodobne, biorąc pod uwagę to, co według mnie jest motywem – powiedział Shinichi. – Pani Angelo, mieszkała pani i pracowała w Kolorado przez półtora roku. Jest pani obywatelką Ameryki?

– Tak, pochodzę z Kolorado – potwierdziła. – A ponieważ jestem obywatelką tego kraju, mają w bazie danych moje odciski palców. Pod Obamą rząd amerykański zaczął bardziej przestrzegać praw cywilnych, ale nie zdziwiłabym się, gdyby ktoś sprzedał dane za odpowiednio wysoką cenę.

– Tak najprawdopodobniej się stało. A motywem zrzucenia winy na panią jest fakt, że „Liberalny Świat” uderzył w brojlernię. W następstwie tego wszystkie McDonaldy zostały zamknięte. Niektóre tymczasowo, niektóre na zawsze. Sądzę, że w wyniku tego morderczyni straciła pracę, co skutkowało nie tylko utratą dochodów, ale też zniszczyło jej plan sprzeniewierzania pieniędzy, dzięki któremu zdobywała miliony.

– Chwila – powiedział Harry. – Chyba nie ma pan na myśli… Tylko jedna osoba z nas była menadżerem w McDonaldzie…

Wszyscy odwrócili się w stronę mordercy,

– Pani Margaret – powiedział Shinichi. – To była pani!

What?!

Angela krzyknęła i zakryła usta dłońmi. Robert, Alan i Harry chwycili Rose, by przytrzymać ją w miejscu. Dziewczyna wyrywała się i wykrzykiwała długą listę słówek angielskich, których nie potrafił zrozumieć nawet Shinichi, choć łatwo było domyślić się ich znaczenia. Podobnie było z Bets, którą przytrzymywali Shaun, Jonathan oraz Charles. Madeline rozpłakała się i chwyciła się za głowę. Hannah w geście pocieszenia położyła ręce na jej ramionach. Tom mruczał coś niezrozumiale. Patrick zrobił się cały czerwony na twarzy i zaczął krzyczeć na Heather, a Kirsteen zacisnęła pięści i obnażyła zęby – wyraźnie było widać, że powstrzymuje się od skocznia na nią. Do Sama powoli zaczęło docierać to, że Margaret jest mordercą. Takagi szybko zaczął zbierać dowody, by nic im się nie stało, a Sato stanęła pomiędzy morderczynią a przyjaciółmi, przygotowując się na odparcie ataku. Margaret zaczęła się cofać, mówiąc coś o kłamstwach i oszczerstwach, prosząc o adwokata. Eri stanęła w drzwiach, zagradzając jej drogę ucieczki.

– Proszę zostać na miejscu – powiedziała.

– Cóż, to ciekawe. – Hakuba się zadumał. Ran spojrzała na niego z niedowierzaniem. – Więc ma pan motyw. A dowód? Patrząc na jej reakcję, nie da pan rady nic udowodnić bez solidnego dowodu.

– Pozwól więc, że najpierw wyjaśnię jak doszło do zabójstwa – odpowiedział Shinichi. – Pan George szantażował panią Margaret informacjami o malwersacji. Zgodziła się z nim spotkać godzinę po powrocie, kiedy wszyscy będą spać. Zanim jednak do niego poszła, przywiązała nóż – który wcześniej ukradła i na którym umieściła odciski palców – do długiej liny. Następnie przywiązała drugi koniec liny do tego fotela i spuściła broń nad okno pana George’a. Potem poszła na spotkanie. Ofiara włączyła laptopa i otworzyła dokument o malwersacji. Jednak w tym samym czasie pani Margaret otworzyła okno, odwiązała nóż i podcięła gardło pana George’a. Ten nie zauważył wcześniej noża, ponieważ było już ciemno, choć wątpię, by w ogóle spojrzał na okno, idąc do biurka. Następnie pani Margaret chwyciła luźno zwisający sznur i przywiązała go do krzesła stojącego obok okna. Jadnak pan George jeszcze wtedy żył. Wiedział, że malwersantka usunie cały dokument, więc skopiował go. Laptop był podłączony do kontaktu, więc nie wyłączyłby się i nawet po kilku dniach ktoś mógłby odzyskać informacje za pomocą klawiszy Ctrl oraz V. Jednak pani Margaret obawiała się, że pan George mógł komuś wysłać e-maila – nie mógł krzyczeć z powodu otwartego gardła, a ona nie była pewna, co zrobił, ponieważ jak Conan mi przekazał, na laptopie miał otwarte wiele dokumentów.  Prawdopodobnie zmarł zaraz po skopiowaniu dokumentu, lecz ona, przestraszona, zadała mu kolejne ciosy i prawie pozbawiła go głowy. Usunęła dokument dotyczący malwersacji i bojąc się, że ktoś może nagle iść korytarzem, użyła liny, by wrócić do swojego pokoju. Następnie odwiązała koniec przywiązany do swojego fotelu, po czym wyrzuciła linę na zewnątrz, przez co zaczęła wisieć nad pokojem pani Angeli. Gdyby ktoś wtedy wszedł do pokoju i zobaczył ruszający się sznur przed oknem, stwierdziłby, że pani Angela dopiero co zeszła z pokoju pana George’a. Następnie pani Margaret pozbyła się zakrwawionych ubrań i rękawiczek, wyrzucając je do śmieci. O siódmej rano, cztery godziny przed odkryciem ciała, zostały wywiezione wraz z pozostałymi śmieciami.

– Dobra teoria, panie Mouri – stwierdził Hakuba. – Wyjaśnia nawet odcisk buta z parapetu. Ale bez solidnego dowodu nie możemy nikogo oskarżyć. Przyznaję jednak, że całkowicie omyliłem się co do pani Angeli, która jest całkowicie czysta, za co bardzo przepraszam.

Młody detektyw skłonił się, a Angela przytrzymująca Rose odpowiedziała w szoku po angielsku:

– S… All right.

– Mam dowód – powiedział Shinichi. Schował muszkę i wybiegł zza krzesła.

– To to, wujku?! – krzyknął dziecięcym głosikiem. – Ta brązowa nitka? Ale czy to nie jest czerwony fotel?

Hakuba założył rękawiczki, podchodząc do fotelu i ostrożnie podniósł włókno. Znajdowało się na zagłówku, zaczepione o rozerwany szew. Naciągnął je i przyjrzał mu się.

– Oficerze – powiedział. – Czy możemy porównać to włókno z liną?

– Oszczędźcie sobie kłopotu – mruknęła Margaret, szlochając. – Jestem aresztowana, no nie? Ale ten sukinsyn dostał to, na co sobie zasłużył…

– Więc przyznajesz się. – Głos Hakuby wyrażał lekkie rozczarowanie.

– Malwersacja? Maggie, co ty zrobiłaś? – szepnęła Madeline. – Przecież nie potrzebowałaś żadnych pieniędzy! Gdybyś tylko tego nie zrobiła, George by…

– A właśnie, że potrzebowałam! – wrzasnęła Margaret. – Inaczej oni przestaliby mnie lubić…

Oni? Jacy oni? – warknęła Rose. – Znowu spotykałaś się z tą suką Jordan i jej znajomymi? Boże, jak może ci na nich zależeć?!

– To moi przyjaciele! Zawsze byli dla mnie mili. Więc ja też taka byłam. A wtedy on zaczął chcieć więcej pieniędzy, a ona… Spojrzała na Angelę. – Zabrała mi pacę! Chcieli mnie zostawić…

– Tym bydlakom zależało tylko na twoich pieniądzach! – wrzasnął Alan. – Cholera, to my byliśmy dla ciebie mili! To my byliśmy twoimi przyjaciółmi! Nich cię szlag weźmie! Zawsze taka byłaś!

– Znowu myślisz, że wszyscy cię obmawialiśmy? – warknęła Bets. – Tak, w duszy wszyscy cię nienawidziliśmy. To właśnie dlatego byliśmy dla ciebie tacy mili. Pieprz się. Angie nie chciała, byś straciła pracę, tak samo jak te suki nie chciały się z tobą przyjaźnić. Dorośnij wreszcie i dowiedz się, co oznacza prawdziwa przyjaźń.

– Nie powinniście być na mnie źli! – krzyknęła Margaret. – To nie była moja wina! Znowu robicie ze mnie tą złą!

Shinichi ponownie stanął za krzesłem, wyciągnął muszkę i powiedział chłodno:

Sama zrobiłaś się tą złą, gdy postanowiłaś zniszczyć życie dwójce swoich przyjaciół, siostrzyczko.

Wszyscy patrzyli się na niego przez chwilę. Następnie Sato skinęła w stronę Takagiego.

– Skuj ją – powiedziała.

Takagi zrobił to, po czym wyprowadził Margaret z pokoju, po angielsku wyjaśniając jej prawa. Margaret rzuciła ostatnie, błagalne spojrzenie w stronę przyjaciół, ale ci, którzy nie płakali, tylko spojrzeli na nią bez słowa lub odwrócili wzrok. Rose i Bets pokazały obraźliwe gesty. Madeline odwróciła się do niej plecami.

– Hmm? – mruknął Kogoro, ziewając. – Co się stało?

Szkoci spojrzeli na niego z niedowierzaniem.

____________________________________________________

Autorka przyznała, że na początku nie cierpiała Hakuby. Wiecie, miłośniczka Kaitou Kida.
W sumie to skończyła nam się pierwsza sprawa, a ja właśnie sobie pomyślałam, że zdarzyło się coś niezwykłego. Bo wiecie, zwykle to Conan gdzieś idzie… No i buch, morderstwo. Aż sobie przypomniałam zabawną teorię, że jego antenka na głowie wyczuwa morderców, ha ha!

Co właściwie myślicie o tej sprawie? Ja aż sobie przypomniałam moje wrażenia, gdy po raz pierwszy czytałam ten fanfic. Ach, smutna sprawa.

Poprzedni rozdział.                                                           Następny rozdział.

Dodaj komentarz