Miecz i długopis
– Hiromi!
Hiromi Watanabe zatrzymała się, gdy mężczyzna wybiegł ze stacji Osaka. Uśmiechnęła się, gdy rozpoznała w nim swojego znajomego – pisarza Kenjiego Higurashi.
– Ken! – powiedziała, szybko poprawiając włosy krótkie, czarne. – Ty też zostałeś zaproszony?
– Ależ oczywiście! – powiedział z dumą, poprawiając okulary. – Jak wszyscy najlepsi pisarze.
– Skromy jak zawsze.
– Skromność jest niepotrzebna, jeśli jest się w czymś dobrym. – Uśmiechnął się zuchwale. – Powinnaś dobrze o tym wiedzieć.
– Znowu się popisujesz elokwencją, Higurashi? – zapytał ktoś stojący za nimi.
– Takahashi, jak ty się tu wkradłeś? – powiedział Kenji, witając kolejnego pisarza, Kazumę Takahashiego. – Nie wiedziałem, że coś teraz piszesz.
– Ostatnio faktycznie nic nie wydałem, ale mam nadzieję, że niedługo to się zmieni – odpowiedział Kazuma. – Cieszę się, że się spotkaliśmy, pani Watanabe.
– Ja też. – Uśmiechnęła się. – Czy to tutaj? – dodała, wpatrując się w wielką księgarnię, przed którą stali.
– Tak mi się wydaje – powiedział Kazuma. – Pan Kuruma zarezerwował dla nas wszystkich pokoje w hotelu na następne kilka dni, więc musimy tylko odebrać od niego klucze, harmonogram konwentu i parę innych rzeczy.
– Shigeru zdążył już się wszystkim zająć – powiedziała z aprobatą Hiromi, gdy weszli do gwarnej księgarni.
– Tak. – Kenji mruknął: – Szkoda tylko, że nigdy nie wydał własnej książki.
– Cóż, żadna jego praca nie była dobra – wtrącił ktoś nagle. – Nie można wydawać książek każdego piśmiennego człowieka. Powieści to dzieła sztuki.
– Pani Kuragi – westchnął Kazuma i odwrócił się w stronę kobiety, która stała w pobliżu drzwi. Zastanawiał się, czy minęli ją po drodze i po prostu jej nie zauważyli, czy też ona dopiero co weszła do budynku.
– Ale oczywiście dzięki pani talentowi, odnosi pani same sukcesy, pani Chihiro – odpowiedziała zjadliwie Hiromi. – Wspaniała autorka powieści kryminalnych. Pierwsze nazwisko na liście, jak zresztą można było się spodziewać.
– Cóż za wątpliwa przyjemność móc znowu pani spotkać – powiedział Kenji. – Przypuszczam, że tak wszechwiedząca osoba jak pani wie, gdzie jest nasz wielce wspaniałomyślny Shigeru?
– Jestem zaskoczona, że jakiś pisarz może tak nieudolnie czytać, a już zwłaszcza swoje własne zaproszenie – powiedziała Chihiro, przechodząc obok nich. – Shigeru Kuruma poszedł do kawiarni na górze, gdzie czeka na spotkanie z pisarzami. Może pan tam wejść pod warunkiem, że ma pan zaproszenie. No, chyba że chce pan się tam przekraść, by móc poudawać prawdziwego pisarza?
– Że co?! – Kenji się rozzłościł, ale Hiromi przerwała jego wybuch.
– Ken jest prawdziwym pisarzem – oznajmiła. – I powiedziałabym, że nawet prawdziwszym od pani.
Ku zdziwieniu mężczyzn, Chihiro lekko zbladła, a następnie prychnęła i odeszła.
– Co to miało być? – zapytał zdezorientowany Kenji.
– Każdy chowa trupa w szafie – powiedziała uszczypliwie Hiromi. – A ten jej dość mocno hałasuje…
Ruszyła powoli w stronę kawiarni na piętrze. Kenji i Kazuma wymienili ze sobą spojrzenia mówiące: „Kobiety, co?”, po czym podążyli za nią.
***
– Wasza czwórka jest pierwsza – powiedział Shigeru Kuruma po powitaniu grupki pisarzy. – Oto harmonogram. Wszyscy będą odczytywać fragmenty swoich książek jutro o przeróżnych godzinach, a oprócz tego odbędzie się podpisywanie oraz dyskusje. Oczywiście będą to głównie rozmowy o zbrodniach i tajemnicach. Myślę, że zebrałem większość państwa książek, aby móc je użyć na odczytywaniu…
– Dziękuję, że się pan tym zajął – powiedziała Chihiro. – Ale zabrałam ze sobą własną kopię.
Wyciągnęła swoją najnowszą powieść, „Karmazynowy księżyc”, pocałowała ją, a następnie posłała buziaka do Shigeru. Mężczyzna lekko pobladł, ale odwrócił się w stronę pozostałych z uśmiechem.
– Dzisiaj po południu rozpocznie się czytanie – powiedział. – Jeśli ktoś jeszcze ma egzemplarze swoich książek, to może je zanieść do działu z kryminałami i powieściami detektywistycznymi… który teraz jest już pewnie zawalony ludźmi…
– Jak pan myśli, ilu innych pisarzy przyjedzie? – zapytała Hiromi, gdy zaczęli schodzić na dół. Doskonale zdawała sobie sprawę, że pisarze byli sławni, posiadali pieniądze i prestiż, ale tak naprawdę rzadko kiedy ktoś mógł ich rozpoznać z twarzy. W przeciwieństwie do gwiazd filmowych, mogli przejść się ulicą bez zwrócenia na siebie uwagi tłumu.
– Trzech – odpowiedział Shigeru, omijając grupkę nastolatków, rozmawiającą przy dziale z mangami. – Zaprosiłem też innych, ale nie mogli przyjechać.
– Szkoda – mruknął Kenji. – Ach, to tu?
– Jest ogromny – powiedział Kazuma z podziwem. – Większy niż inne działy.
– Cóż, proszę pamiętać, że chciałem byś kiedyś autorem kryminałów – odparł Shigeru, prowadząc grupkę w stronę stołu obok półek, na których wystawiono książki ich autorstwa.
– Szkoda, że to pana marzenie przewyższyło umiejętności, a nie na odwrót – skomentowała Chihiro, kładąc z dumą swoją książkę na stole.
– W rzeczy samej – szepnął Shigeru. – W rzeczy samej. Chcą państwo teraz coś zjeść?
– Och, to dobry pomysł – powiedział Kazuma, którego brzuch zaburczał w odpowiedzi. – Czy w tamtej kawiarni można coś zamówić?
– Właściwie to wolałabym najpierw zostawić bagaż w hotelu – odparła Hiromi, spoglądając na zegarek. – Później tu wrócę.
– Dobrze. Wie pani gdzie iść? – zapytał Shigeru.
Hiromi przytaknęła i pomachała ręką, odchodząc.
– W takim razie chodźmy – powiedział Kenji, kładąc swoją własną książkę na stół.
– Ponie Kurama? – zawołała jedna z dziewcząt siedzących przy stole. – Telefon.
– Już idę – odpowiedział Shigeru. – Proszę mi wybaczyć…
– To nic, będziemy czekać na górze – powiedział Kenji i poszedł razem z Kazumą i Chihiro.
***
Shigeru zatrzymał się na schodach, słysząc dobiegające z góry podniesione głosy.
– To ohydztwo?! Myśli pan, że pozwolę skalać moją firmę publikacją tego czegoś?!
– W porządku, mogła pani po prostu powiedzieć „nie”! Zaniosę ja gdzieś indziej…
– Ha! Może pan próbować! Nie uwierzę, że ktokolwiek byłby na tyle odważny, by to opublikować. Lepiej poddać się od razu, bo nie zarobi pan na tym ani grosza.
– To wale nie jest zła powieść. Zerknęła pani tylko na prolog. Proszę, pani Kuragi! Niech mi da mi pani szansę! Potrzebuję pieniędzy!
– Panie Takahashi, proszę spróbować raz jeszcze. Wydaję dobrych autorów, a zdesperowanych.
– Och, przepraszam. To oczywiste, że nie jestem tak doskonały jak pani. Kto jest? Próbowałem tylko zaapelować do pani uczuć i przyzwoitości. Byłem głupcem… Pani nie ma ani jednego, ani drugiego!
– Jak pan śmie!
Shigeru odskoczył, gdy drzwi niespodziewanie się otworzyły i uderzyły głośno o ścianę. Wybiegł przez nie wściekły Kazuma. Dla Shigeru był to niecodzienny widok, albowiem Kazuma był zawsze wyluzowany i uśmiechnięty.
– Panie Takahashi, co… – zaczął Shigeru, ale Kazuma mu przerwał.
– Przepraszam, że wychodzę – powiedział ostro. – Ale nie mogę już dłużej przebywać w tym samym pomieszczeniu co ta jędza. Podziwiam pana, że pan tyle z nią wytrzymuje.
– Mną się nich pan nie przejmuje – powiedział łagodnie Shigeru. – Wszystko zaczyna się za półtorej godziny. Jeśli pan chce, to może pan pójść do działu kryminałów i tam wypocząć…
– To może być całkiem dobry pomysł – westchnął Kazuma. – Do zobaczenia wkrótce, panie Kurama.
Shigeru wszedł zdenerwowany do kawiarni i zobaczył Chihiro, popijającą zimną herbatę z kwaśną miną.
– Mam nadzieję, że nie jest pan zarażony – powiedziała cierpko. – Nie chcę, by moje umiejętności spadły do tego samego poziomu co Kazumy.
– Nie musisz się pani o to martwić – odpowiedział Shigeru, rozglądając się. – Co się stało z panem Higurashi?
– Och, pewnie zaraz wróci. Powiedział, że obiecał kupić dla żony kilka pamiątek i chciał to zrobić zanim rozpocznie się konwent.
– Cóż, osoba, która dzwoniła, odwołała przyjazd, a pozostała dwójka się spóźni, więc możemy zacząć, gdy tylko pan Higurashi i pani Watanabe wrócą.
– Może być – powiedziała Chihiro, w której głosie nadal było słychać wściekłość. – Niedługo dołączę do wszystkich w dziale z kryminałami.
– Będziemy czekać.
***
– Proszę, proszę. Heiji Hattori. Co tu porabiasz?
„Uo boziu…”
– Hakuba – powiedział Heiji z westchnieniem i odwrócił się w stronę drugiego detektywa. – To jo powinienem cie uo to pytać. To mój fyrtel [teren].
– Przyjechałem tu tylko na spotkanie z autorami kryminałów. – Hakuba wskazał na wielką księgarnię. – A, i jeszcze po to, by złapać Kaitou Kida. Też idziesz?
– Ja. – Heiji zaczął żałować swojej decyzji. – Matka pojechoła na zabawę urodzinową i wymaroła [wybłagała] mnie, bym załatwił jej podpisy.
– Wygląda na to, że większość pisarzy nie przyjechała. – Hakuba jak zawsze zignorował Heijiego i czytał nazwiska autorów, którzy byli obecni na spotkaniu. – Ach, doskonale! Jesteśmy w sam raz na odczytywanie powieści przez Chihiro Kuragi!
– Co?! Już się zaczęło?!
– Przepraszam!
Heiji i Hakuba odskoczyli, gdy obok nich przebiegł młody mężczyzna oraz kobieta, po czym para zaczęła przeciskać się przez tłum w stronę działu z kryminałami.
– Czy to była pani Hiromi Watanabe? – zapytał zaskoczony Hakuba, idąc w stronę zebranego tłumu ludzi. Heiji skierował się w stronę półek z gazetami. – Ej, gdzie ty idziesz?
– Skrótem – odpowiedział Heiji i pobiegł prawie pustym przejściem. – Jak tędy pójdziem, to bydziem ma miejscu duchym [szybko].
Skręcił w stronę kalendarzy, po czym przesunął jeden ze stojaków, tworząc wąskie przejście prowadzące do działu kryminałów.
– To Hiromi Watanabe! – powiedział szczęśliwy Hakuba. – A to Kenji Higurashi! Jest też Kazuma Takahashi… Dziwię się, że tu jest, skoro w tym roku jeszcze nic nie wydał… I Chihiro Kuragi!
Kobieta, która wstała, została przywitana owacjami, jednak pozostali pisarze oraz mężczyzna, którego Heiji rozpoznał jako właściciela księgarni, patrzyli na nią krzywo.
– Dziękuję wszystkim za przyjście – powiedziała, podnosząc książkę. – Dzisiaj poczęstuję was czymś nowym. Jest to moja najnowsza książka, „Karmazynowy księżyc”. Kopie do zakupu znajdują się za mną oraz na stole; później będę je podpisywać.
Pocałowała książkę z uśmiechem, po czym dotknęła ust, by posłać buziaka w stronę zgromadzonych ludzi.
Jednak ten buziak nigdy nie opuścił jej ust.
Zamarła, rozszerzyła oczy i cicho coś szepnęła. Książka wypadła jej z drżących palców, a kobieta upadła na kolana i złapała się za gardło, dysząc. Ludzie krzyknęli, niektórzy zaczęli uciekać, a inni przepychać się do przodu z chorobliwą pasją.
– Pani Kuragi! – zawołał właściciel księgarni, podbiegając, by ją złapać. Heiji już pędził i przeszedł pod liną oddzielającą autorów od tłumu, jednocześnie wyciągając komórkę.
– Ponie Otaki, potrzybna jest karytka i policja w księgorni Kuruma, i to duchym! – krzyknął do słuchawki. Gałki oczne Chihiro obracały się, jej ciało drżało w konwulsjach, a z jej ust wydostawały się zdławione oddechy.
– Pani Kuragi! – zawołał w przerażeniu właściciel księgarni, potrząsając nią.
– Nie rób pon tygo! – wrzasnął Heiji. – Połóż pon ją!
Mężczyzna cofnął się, wpadając na półkę z książkami, gdy Heiji ułożył Chihiro na podłodze, próbując odchylić jej głowę do tyłu. Ale było już za późno. Po raz ostatni poruszyła się w agonii i znieruchomiała.
– Ponie Otaki, uodwołoj pon karytke – powiedział Heiji do telefonu. – Potrzybna jest tylko policja.
Chłopak nigdzie nie widział Hakuby, ale usłyszał go, jak prosił pracowników księgarni o zamknięcie wszystkich drzwi i pilnowanie wyjść, jednocześnie próbując uspokoić krzyczący tłum. Heiji spojrzał na leżącą książkę, na której pozostał ślad rozmazanej szminki.
„Czy to…”
***
– Jak to, ni mo żodnych ślodów trucizny?! – krzyknął Heiji.
– To chyba jakiś żart – powiedział Hakuba, ten jeden raz będąc równie wzburzony jak jego kolega.
– Heiuś, na książce nic nie było – powtórzył Otaki. On sam również był zdziwiony tą informacją. – Trucizna była tylko na jej palcach oraz ustach. Musiała dotknąć czegoś innego. Sprawdzimy całą okolicę, ale…
– Czy powiedzą nam państwo, co się działo przed morderstwem? – zapytał Hakuba ocalałą trójkę pisarzy oraz właściciela księgarni.
Wszyscy pracownicy księgarni oraz uczestnicy spotkania zostali poproszeni o pozostanie w budynku i byli obserwowani przez policjantów, ale głównymi podejrzanymi była wcześniej wymieniona czwórka, która znała ofiarę osobiście. Byli zdenerwowani i mieli „wstydliwe tajemnice”, które tak dobrze zauważali detektywi. Pozostało tylko pytanie, które z nich było winne morderstwa.
– J-jestem Shigeru Kuruma, właściciel tej księgarni – powiedział gruby mężczyzna w średnim wieku. Nie mógł mieć wiele więcej niż czterdzieści lat, jednak jego włosy były już całkowicie siwe. – Pani Kuragi przyjechała tu razem z pozostałymi około godziny dwunastej. Spotkałem się z nimi w kawiarni na górze, gdzie rozdałem im klucze do pokoi w hotelu oraz harmonogramy. Potem zeszliśmy do działu z kryminałami, aby pani Kuragi mogła zostawić tam przyniesioną przez siebie własną kopię „Karmazynowego księżyca”, którą później chciała przeczytać na głos. Do tego momentu byliśmy razem, ale chwilę po tym otrzymałem telefon. Gdy skończyłem rozmawiać, udałem się z powrotem do kawiarni. Była tam tylko pani Kuragi i za dziesięć pierwsza zeszliśmy tutaj na czytanie.
– A co w tym czasie robili państwo? – zapytał Hakuba pozostałych pisarzy, jednocześnie szybko zapisując coś w notatniku.
– Nazywam się Kenji Higurashi – powiedział młody mężczyzna. – Poszedłem do kawiarni, ale wtedy przypomniałem sobie, że moja żona poprosiła mnie o przywiezienie jej kilku pamiątek. – Pokazał niebieską torbę z zakupami jako dowód. Jego dłoń lekko się trzęsła. – Gdy wracałem… wpadłem na Hiromi. Przyszliśmy tu około pierwszej.
– A gdzie poni była? – zapytał kobietę Heiji. Podskoczyła, gdy się do niej zwrócił. Była wyraźnie bardziej zdenerwowana niż pozostali. – Poni Hiromi Watanabe, zgodza sie?
– Tak. – Jej twarz była przeraźliwie blada. – Poszłam do hotelu, by zostawić tam bagaż. P-prawie bym się spóźniła na konwent, ponieważ hotel jest daleko.
– A pan, panie Kazuma Takahashi? – zapytał Hakuba, odwracając się w stronę ostatniego mężczyzny, młodszego od Shigeru o może kilka lat, lecz jego włosy nadal miały kruczą barwę.
– Ach, byłem z kawiarni razem z panią Kuragi – odpowiedział lekko zdenerwowany. – Szybko jednak sobie poszedłem, ponieważ pokłóciłem się z nią. Byłem w dziale z kryminałami jakiś kwadrans przed pierwszą.
– Sam? – zapytał ostro Otaki.
Kazuma przełknął ślinę i przytaknął.
– Czy… jestem podejrzany?
Otaki przytaknął.
– Pana, jak i wszystkich. Przyjemniej na razie.
– Em… Przepraszam, to może nie być powiązane z tą sprawą, ale… – powiedziała zakłopotana Hiromi. – Gdy byłam w hotelu… czułam się, um, jakby… ktoś mnie obserwował. Mogę przysiąc, że gdy się odwróciłam, to zobaczyłam czyiś cień…
– Więc możliwe, że mamy
do czynienia z kimś z zewnątrz – powiedział zwięźle Otaki. – Zapamiętam.
A teraz proszę państwa o pozostanie na miejscu. Musimy zbadać miejsce
zbrodni.
__________________________________________________________
Od autorki ciekawostka –
Imiona i nazwiska tych pisarzy są imionami i nazwiskami prawdziwych
pisarzy. Znalazła spis w internecie i je wymieszała.
No i tak w
ogóle. Już drugie morderstwo. Gosho Ayoama może być dumny, ha ha! – W
ten mniej więcej sposób powiedział jeden z czytelników.
Ale wiecie, co mnie
najbardziej zastanawia w gwarze? To, czy można innym zjeżdżać imiona. Bo
to trochę wydaje się nieuprzejme, by każdemu, kto nazywa się na ,,O”,
dorzucać do imienia ,,u”, lecz jednocześnie jest to takie naturalne!
Moja przyjaciółka, zdradzę imię, Ola, (bez sensu to teraz powtórzę),
nazywa się Ola, lecz ja czasem, a o wiele częściej w myślach lub samej,
mówię na nią ,,Uola”.
No i właśnie, jak w ogóle zapisać takie imię?
(Jak byłam mała, to myślałam w ogóle, że to jest „Ł”, a nie „U” i
dopiero książka z legendami o okolicy uświadomiła mnie, jak to się
poprawie pisze.) UOla? Uola? uOla?
No. Takie rozmyślania szybko
sprawiły, że przestałam się zastanawiać, co zrobić z Otakim, ha ha! Co
najwyżej wyobrażajcie sobie, że Heiji odpowiednio zniekształca te „O”!
I w sumie to czasem myślę o regułach, a czasem mam takie… A tam reguły! Zmiana „a” na „o” starcza ze wszystkie reguły! Poważnie, mówienie w gwarze jest czasem takie intuicyjne i przypadkowe…