Rozdział 8

Cisza przed burzą

– Mogło być gorzej, Hattori – powiedział pocieszająco Shinichi. – Przynajmniej nie miała swojego jaguara typu E.

– Mom nadzieję, że wiosna szybko nadyjdzie i bydę mógł znowu jeździć na motorze – mruknął Hattori. Jego głos był lekko stłumiony, ponieważ przyciskał głowę do skrzyżowanych ramion, spoczywających na balustradzie. W Zamku Osaka spotkali Kazuhę i panowie poszli przodem, a za nimi podążyły rozmawiające dziewczęta. Heiji był prawie tak blady jak wtedy, gdy zjawił się na peronie z Yuusaku i Yukiko, spóźniony tylko o kilka minut.

– Było aż tak źle? – zapytał ze śmiechem Yuusaku.

Heiji spojrzał na niego, a potem na Shinichiego.

– Swoją drogą, mogłeś po prostu mi powiedzieć, że twój uojciec tu bydzie – powiedział oskarżycielsko.

– Przepraszam – odpowiedział bez skruchy Shinichi. – Ran pukała w drzwi, pytając mnie, co tak długo mi zajmuje…

– Więc jeszcze jej nie powiedziałeś? – zapytał Yuusaku, spoglądając do tyłu na Ran. Shinichi gwałtownie potrząsnął głową.

– Nie, do cholery – powiedział, krzywiąc się, gdy w jego głowie pojawiło się żywe wspomnienie snu. – Nikomu o tym nie powiem, chyba że będzie to naprawdę potrzebne albo ten ktoś będzie bardzo uparty. – Spojrzał na Heijiego. – Widziałem, co się robi ze świadkami – a w każdym razie, co powinno się stać. Biorąc pod uwagę moją wiedzę o organizacji, jeśli dowiedzą się, kim jestem, zabiją każdego, na kogo padnie choćby najmniejsze podejrzenie, że zna prawdę. Jedyne, przez co jest bezpieczna, to jej zupełna i całkowita niewiedza.

– A jednak jakoś specjalnie nie powstrzymywałeś się od opowiedzenia nam wszystkiego – powiedział Yuusaku, unosząc brew.

– Profesor Agasa powiadomił was o tym, więc co innego miałbym zrobić? – odpowiedział Shinichi, krzywiąc się na wspomnienie przerażającej sztuki, jaką odegrali, by uświadomić mu, w jak wielkim jest niebezpieczeństwie; jakby on sam tego nie wiedział. – Poza tym przez większość czasu jesteście w Los Angeles – to chyba zbyt daleko, byście mogli mieć pojęcie, co tu się dzieje. To jasne, że tamci myślą, że nie jesteście wtajemniczeni, ponieważ przeszukali tylko nasz dom w Beika, gdy nie znaleziono mojego ciała; nie tknęli waszego w Los Angeles. Podobnie jest z tobą, Hattori. Nie mają pojęcia, że w ogóle mnie spotkałeś. Pewnie nawet nie wiedzą, że istniejesz.

– Miło, że sie mną przejmujesz – skomentował Heiji.

– Ale sprawdzili wszystko, co było związane z Haibarą. Wystarczy, że znaleźliby w moim pokoju zdjęcia z Ran i mną, a po kilku minutach rozmowy z kimś z naszej szkoły przekonaliby się, że jeśli ktoś może wiedzieć, gdzie jestem, to na pewno ona. Nie mogę dać im powodów to sprawdzania czegokolwiek… A ona nie może pokazać po sobie, że posiada jakieś informacje. Najlepszym to to sposobem jest całkowita niewiedza.

– Z tym wyjątkiem, że dychosz, bo to akurot wie – powiedział Heiji. Shinichi zeskoczył z balustrady, na której stał, by znajdować się choć trochę wyżej, gdy znowu zaczęli iść, aby Kazuha i Ran nie usłyszały ich rozmowy. – Uona ni wie, że to tajemnico, no nie?

– Cóż, nie – przyznał Shinichi. – Ale nie mówi o mnie za dużo, więc chyba uznała, że nad jakąkolwiek sprawą bym nie pracował, informacje o niej nie są przeznaczone dla postronnych.

– Skoro już mowa o sprawie, jak ci idzie? – zapytał Yuusaku. – Dowiedziałeś się czegoś nowego?

– Właściwie to trochę – powiedział Shinichi, rozpogadzając się trochę. – Zdobyłem też kilku pomocnych znajomych, choć żaden z nich nie wie, że jestem Shinichim Kudo – głównie dlatego, że żaden z nich wcześniej mnie nie spotkał. Jest pani Jodie, czy też dla niektórych FBI special agent Starling. Parę razy pracowałem z nią i z kilkoma jej współpracownikami – z jej przełożonym, Jamesem Blackiem, a także z agentami Camelm Andre oraz Shuuichim Akai.

– James Black? – powiedział Yuusaku w zamyśleniu. – Więc on wciąż jest w FBI?

– Zno pon agyntów FBI? – powiedział zaskoczony Heiji.

– Dawno temu pracowałem z nimi – odpowiedział Yuusaku. – James jest teraz oficerem? Gratuluję. Przez lata o nim nie słyszałem. Nie spotkałem pozostałej dwójki, jednak…

– Nie spotko pon jednygo z nich – powiedział Heiji. – Widziołem artykuł w gazycie uo nierozwiązonym mordyrstwie. Pisoło, że Shuichi Akai zostoł znalyziony w hajcującym sie samochodzie z dziurą w głowie. Uojciec wspominoł, że FBI przejęło całkowitą kontrolę nad tym dochodzyniem.

– Tak, pani Mizunashi została zmuszona do zabicia go, by udowodnić organizacji swoją lojalność – wyjaśnił Shinichi. – Rena Mizunashi to agentka CIA i tak naprawdę nazywa się Hidemi Hondo. Jest NOC oraz jest jednym z bardziej wtajemniczonych członków, więc może przekazywać pani Jodie ważne informacje.

– Prr, koniku – wyrwało się Heijiemu. – Uona zobiła agynta FBI! I co to jest te NOC?

Non-Official Cover: Termin z CIA oznaczający specjalnego infiltratora – wyjaśnił Yuusaku. – Nie sądziłem, że jeszcze z nich korzystają, ale ich zadaniem jest infiltracja najwyższych szczebli różnych organizacji przestępczych, dzięki zdobywaniu zaufania wysoko postawionych członków. Aby do tego doszło, dostają licencję na zabijanie… szantaż… porwanie… tortury… na wszystko, czego potrzeba, aby dostać się na sam szczyt. Jest to bardzo dobrze płatny zawód i NOCs są często niezbędni do obalenia niebezpiecznych organizacji przestępczych, ale nawet najlepsi rzadko kiedy podejmują się takich zadań więcej niż raz, nawet jeśli przeżyją. Rzeczy, które muszą robić, aby zdobyć zaufanie przestępców, zbyt mocno obciążają ich sumienia.

– Jak na przykład zabijanie agentów FBI – powiedział cicho Shinichi. – Akai był moim przyjacielem, ale… nie mogę mieć tego jej za złe. Gdyby odmówiła, zostałaby zabita, a my stracilibyśmy nasze najcenniejsze źródło informacji. Poza tym już na początku wyjaśniła, że ​​jej priorytetem jest ukończenie misji i zrobi wszystko – wszystko – co będzie trzeba.

– Rany, Kudo – westchnął Heiji. – Pracujesz tero z FBI i CIA? W tym tempie Conan Edogawa bydzie równie dobrze znony uorganizacji co Shinichi Kudo… – Przerwał, wyglądając na zamyślonego. – Hej, pracujesz z nimi? Czy nie uważoją tygo za dziwne? To znaczy, powiedziołeś, że myślą, że jesteś dzieckiem, co nie?

– Tak – powiedział Shinichi. – Ale pani Jodie po prostu uważa mnie za niewiarygodnie mądrego dzieciaka, a po tym jak plan, który opracowałem w szpitalu, zadziałał doskonale, wszyscy inni wydają się myśleć tak samo. Chyba przyzwyczaili się do mnie. Pani Jodi od czasu do czasu podpytuje mnie, dlaczego taki mały chłopiec jak ja walczy z organizacją, ale nic nie mówię. Wydaje mi się, że teraz jej teorie spiskowe koncentrują się głównie wokół martwych rodziców, co jest podobne do sytuacji, w jakiej znajduje się ona i pani Mizunashi.

– To trochę dziwne, nie? – powiedział Heiji. – Ni zauwożyłeś, Kudo? Nawyt wokół ludzi, którzy nic nie wiedzą, nie zachowujesz sie już jak jakiś gzub. Kiedy pierwszy raz cię spotkołem, całkiem nieźle udawołeś pierwszoklasistę, ale tero ni zachowujesz sie jak trzecioklasista. Tylko nikt nic ni mówi, bo są przyzwyczojeni do twojej bystrości. Gdyby ktoś na chwilę przestoł uo tym myśleć, to doszedłby do uoczywistygo wniosku, że jesteś jak dorosły.

– Cieszę się, że nikt nie przestaje w ten sposób myśleć – powiedział Shinichi. – Chociaż Eri zawsze dziwnie na mnie patrzy… jak wcześniej, gdy spotkaliśmy się z nią w sprawie morderstwa…

Przejechało pięć radiowozów, kierujących się do muzeum w Osace. Yuusaku obserwował je z zainteresowaniem.

– Więc kiedy napad? – zapytał.
– Gdzieś po północy, dwudziestego pierwszego – odpowiedział Shinichi. – Nie wiemy, kiedy dokładnie, ale ponieważ mamy cel i przybliżony czas, powinniśmy być w stanie go powstrzymać…
– A ja, inspektor Nakamori przyjedzie tu rano ze swoim uoddziałem – powiedział Heiji. – Jutro uokoło południa udomy sie do muzeum, żeby je uobejrzeć. Pójdziesz, Kudo? I pon?

– Oczywiście – potwierdził Shinichi. – A ty, tato?

– Tak, myślę, że też przyjdę – powiedział z namysłem Yuusaku. – Ponowne skrzyżowanie ścieżek z Kaitou Kidrm powinno być… co najmniej interesujące, Byłem bardzo zaskoczony, kiedy wrócił. Myślałem, że zginął.

– Chybo jednok ni – stwierdził Heiji – Ale ciekowe, dlaczygo zniknął.

– Nie ogłosił wszem i wobec swojego odejścia, co było dziwne, szczególnie dla niego. – Yuusaku zastanowił się. – Zawiadomił o napadzie, który miał się odbyć po trzech dniach, ale nigdy się nie pojawił. Później nie przyszło od niego żadne inne zawiadomienie ani też nie pojawił się w przeciągu ostatnich ośmiu lat. Dlatego wszyscy myśleli, że został zabity.
– Może sie zronił czy coś – powiedział Heiji. – Albo… Nie wiem. Uosiem lat to jednok trochę losowa różnica czasu. Złodzieje na uogół znikoją na piętnoście lat, dopóki sprowa sie nie przedowni. Ciekowe, co uon robił? To nie tak, że kiedykolwiek zatrzymoł łup, winc nie mogły mu sie skończyć uoszczędności…

– Oboje spotkaliście się z Kidem, odkąd się pojawił, prawda? – zapytał Yuusaku. – Czy mieliście okazję dobrze się przyjrzeć jego twarzy?
– Niezbyt – powiedział Shinichi, wzruszając ramionami. – Ciemność i ten głupi monokl w tym przeszkadzają, jeśli nie nosi maski… Odniosłem jedynie wrażenie, że jest zaskakująco młody. Może mieć co najwyżej dwadzieścia lat, ale powinien mieć przynajmniej trzydzieści. To chyba tylko kolejna maska, ale wkurza mnie to.

– Rzeczywiście – powiedział w zamyśleniu Yuusaku. – Być może…

Zatrzymał się, gdy zadzwoniła komórka Heijiego.

– Halo? – Heiji odebrał. – Co? A ja. Ja. Chwila. – Zakrył głośnik i odwrócił się. – To moja matka. Mówi, że jeśli zaro ni przyjdziemy do domu, to wszystko rzuci kotu. Pon i żona chceta zjeść u nos kolację? – zwrócił się do Yuusaku.

– Brzmi nieźle – powiedział Yuusaku. – I tak zamierzaliśmy zjeść w hotelu. Czy możemy do was wstąpić?

– Myślę, że ja. Matka mo szplina na punkcie tajemnic. Chwileczkę… Hej, mama? Możesz dodoć jeszcze dwa? Ja, ja, wiem… Ni, słuchej, to są rodzice Kuda, spotkaliśmy się z nimi… Ja, Yuusaku Kudo. Ja. Ja, ja. Miodzo. Dobra, wrócimy… Dobra. Pa. – Zamknął klapkę telefonu i schował go z powrotem do kieszeni. – Ja, matka zaprosza. Choć może jednok prosić uo autografy na wszystkim, co tylko posioda.

– To nic – powiedział ze śmiechem Yuusaku. – W takim razie powinniśmy wrócić do samochodu. I wyciągnąć Kogoro z baru.

***

– Zostaniemy w muzeum przez cały dzień, aby sprawdzić, jak jest zabezpieczone – wyjaśnił Yuusaku. – A potem zostaniemy tam do rana, aby złapać Kida. A wy?

– Jakbyśmy mioły siedzieć tam coły dzień, gdy detektywi bydą sterczeć nad kamerami – prychnęła Kazuha. – Minęło sporo czasu, uodkąd Ran przyjechoła do Osaki, a pani Yukiko nigdy tu ni było! Bez facetów w pobliżu, zabiere wos na zakupy! – Kazuha była podekscytowana spotkaniem z gwiazdą filmową, nawet emerytowaną, więc dzień wcześniej oprowadziła wszystkich po całej Osace.

„Cóż, przynajmniej tym razem zakończyliśmy wycieczkę bez morderstwa” – pomyślał smutno Shinichi.

– Robicie zakupy w Osace? Um… Czy mogę się przyłączyć?

Wszyscy się odwrócili. Hakuba właśnie podszedł do nic z jakąś dziewczyną. Wyglądała trochę jak Ran, ale jej krótkie, rozczochrane włosy miały nieco jaśniejszy odcień i była ubrana bardziej dziecinnie niż Ran, w różową sukienkę i biały sweterek.

– Panie Kudo, Hattori, Conan, panie Mouri, Ran… Miło znów was wszystkich spotkać – powiedział Hakuba, kłaniając się uprzejmie. Jak zawsze był ubrany w czarny garnitur i krawat oraz niebieską koszulę, które sprawiały, że wyglądał tak, jakby Kid dołączył do „Facetów w czerni” („Nie żebym miał mu to kiedykolwiek powiedzieć” – pomyślał Shinichi) – Miło poznać – dodał, zwracając się do Yukiko oraz Kazuhy. – Nazywam się Saguru Hakuba. To jest Aoko Nakamori.

– Uoch, winc to ty jesteś tym aroganckim detektywem z zagronicy? – powiedziała bez ogródek Kazuha. Potem uśmiechnęła się do Aoko. – Miło cię poznać… Hej… Nakamori… Czy to znaczy…

– Tata prowadzi śledztwo w sprawie Kida, tak – powiedziała Aoko. – Ale wiem, że on, Saguru oraz Kaito będą zajęci przez cały dzień, a ja już spędziłam wystarczająco dużo czasu z policjantami, więc jeśli to nie jest zbyt duży problem, to czy mogę iść z wami?

– Oczywiście! – powiedziała Ran. – Och, jestem Ran Mouri, a to jest Kazuha Toyama oraz Yukiko Kudo… Zostaw Kida chłopcom i chodź na zakupy!

– Świetnie! – Aoko się roześmiała. – Saguru, powiesz tacie i Kaito, gdzie poszłam, jak ich spotkasz? Teraz chyba są z komisarzem…

– Oczywiście – potwierdził Hakuba i pocałował ją w rękę.

– Ale wrócimy wieczorem, żeby zobaczyć napad, prawda? – zapytała Yukiko, klaszcząc z podnieceniem w dłonie. – Od lat nie widziałam napadu Kida!

– Oczywiście! – powiedziała Ran, gdy odwróciły się do wyjścia, a ona i Kazuha chwyciły Aoko między siebie. Pomachała ręką do Shinichiego oraz swojego taty, wołając: – Przyniesiemy wam coś do zjedzenia!

– Więc ojciec twojej dziewczyny próbuje złapać Kida? – burknął Kogoro. – Nic dziwnego, że masz obsesję na punkcie tego złodzieja… Udawany detektyw i córka policjanta… Znowu…

– Aoko nie jest moją dziewczyną – westchnął Hakuba z niezwykle przygnębionym wyrazem twarzy. Heiji i Shinichi wymienili spojrzenia, ten pierwszy uśmiechnął się szeroko.

– Czyli twoja uobsesja na punkcie Kida wzięła sie stąd, że chcesz na niej zrobić wrożenie, co? – Heiji zachichotał.

– Kim jest ten Kaito? – zapytał Yuusaku, przerywając nastolatkowi dokuczanie. Hakuba skrzywił się.

– Czyżby to on był jej chłopakiem? – zapytał Kogoro, zerkając na Heijiego. – To brzmi znajomo… – Shinichi mimowolnie zarumienił się, ale nikt tego nie zauważył.

– Prawie – powiedział Hakuba, krzywiąc się jeszcze mocniej. – Nazywa się Kaito Kuroba. Chodzi do naszej klasy i zna Aoko od podstawówki.

– Wygląda na to, że nie masz szczęścia, dzieciaku – powiedział Kogoro, zerkając na drzwi muzeum. – Wybaczcie…

– Skoro uona już lubi tygo gościa, to raczej go nie rzuci tylko dlatygo, że zapołeś Kida, nie? – zapytał Heiji. – To nie tak, że wsadzynie go za kratki sprowi, że zniknie…

Hakuba uśmiechnął się ponuro.

– Tak właściwie…

– Kuroba… Czy ma jakikolwiek związek z Toichim Kurobą? Mistrzem iluzji? – wtrącił Yuusaku.

– Mmm… Tak mi się wydaje – odpowiedział Hakuba, wyglądając na zamyślonego. – Przyznaję, że niewiele wiem o jego rodzinie. Ale on sam ma kręćka na punkcie magii. Nie byłoby zaskoczeniem, gdyby był spokrewniony z jednym z największych iluzjonistów w Japonii…

– Zmień kraj na świat, Hakuba. To był mój ojciec.

Nakamori przed chwilą przeszedł przez drzwi i obecnie walczył z Kogoro na ciągnięcie się za policzki. Najwyraźniej dorwali już w swoje ręce biedaka, który właśnie pojawił się za Hakubą i miał czerwony policzek. Nosił czarną bluzę z białym rysunkiem pika oraz podarte dżinsy. Heiji i Shinichi spojrzeli na niego z zaskoczeniem.

– Ku… – wrzasnął Heiji, a Shinichi kopnął go w kostkę, wciąż wpatrując się w przybysza.

Oczy Hakuby mogłyby zabijać.

– Kiedy tu przyszedłeś, Kuroba? – zapytał kwaśno.

– Przed chwilą – odpowiedział. – Nawiasem mówiąc, zaraz inspektor Nakamori przyjdzie tu sprawdzić, czy któryś z was nie nosi maski. Mam nadzieję, że nie macie wielu receptorów bólu na policzkach. A gdzie jest Aoko? Myślałem, że była z tobą.

– Poszła z córką pana Mouriego i…

Heiji pochylił się do zamyślonego Yuusaku i wyszeptał głośno:

– Ni wiedziołem, że Kudo mo brata bliźniaka.

– Ja też – syknął Shinichi. – Nigdy wcześniej go nie widziałem.

– Za wyjątkiem lustra do niedawna…

– Zamknij się.

„Ale naprawdę wygląda jak ja” – pomyślał Shinichi. Gdyby ten chłopak użył kilkuset tubek żelu do włosów, aby oswoić swoją niechlujną szopę i przyciemnić ją o jeden lub dwa odcienie, wyglądaliby jak bliźniacy. To było więcej niż lekko niepokojące, podobne do chwil, gdy Kid przebierał się za niego.

– Kaito – powiedział Yuusaku. – Miło cię znowu spotkać. Nie wiem, czy mnie pamiętasz – nie widziałem cię od czasu pogrzebu Toichiego – ale jestem Yuusaku Kudo.

– Kudo? Ej, nie, chwila, pamiętam pana! – powiedział Kaito. Rozejrzał się nerwowo. – Ach, czy pani Yukiko jest z panem? Dobrze ją pamiętam. Jest olśniewająca, ale była przerażająca, gdy nazwałem ją „ciotką”…

– Tak, to brzmi jak Yukiko. – Yuusaku roześmiał się. Hakuba spojrzał na niego w szoku. – Cóż, minęło sporo czasu. Rany, nadal wyglądasz zupełnie jak Shinichi…

– Jak kto? – zapytał Kaito.

– Mój syn. Nie winię cię, że go nie pamiętasz, poznaliście się, gdy byliście bardzo, bardzo mali…

– Hę? – powiedział Shinichi, podnosząc wzrok na ojca. „Spotkałem tego chłopaka? Chwila… Toichi Kuroba? Czy to nie był nauczyciel mamy?”

– Yukiko ciągle żartowała, że wróci z niewłaściwym dzieckiem. Więc, co tutaj robisz?
– Inspektor Nakamori ciągle pyta mnie o rady – odpowiedział Kaito. – Chce wiedzieć, o czym myśli Kid i uznał, że lepiej pomoże mu iluzjonista niż złodziej.

– Tak, z pewnością możesz dać cenny wgląd w myśli Kida – zauważył Hakuba.

Kaito przewrócił oczami.

– Więc jest tu pan, by złapać Kida, tak? – powiedział. – Słyszałem, że kiedyś prawie pan go złapał…

– Prawie – zachichotał Yuusaku. – To jest Heiji Hattori. Podobnie jak Saguru, jest detektywem. Jego ojciec to komisarz. A to mój siostrzeniec, Conan Edogawa.

– Miło poznać – powiedział Heiji.

Shinichi założył ręce za głowę i zerknął na Kaito. Nagle nastoletni iluzjonista spojrzał Shinichemu prosto w oczy, uśmiechnął się i puścił chłopcu oczko.

– Mi również miło was poznać – powiedział. Hakuba znów spojrzał na niego gniewnie.

____________________________________________________________

Autorka powiedziała tak: Choć pojawiają się wspominki o wydarzeniach z filmów, to co do sprawy z Kaitou Kidem i Shinichim, postanowiłam pozostać przy mandze. Kid nie wie, kim tak naprawdę jest Conan i w drugą stronę podobnie. Choć Shinichi słyszał o Toichim Kurobie, a Yuusaku wie o nocnej pracy iluzjonisty…

A ja tak ogólnie powiem wam to: Czasem trzeba mi się lekko nagimnastykować przy tłumaczeniu, więc jeśli zauważacie jakieś błędny, niezgodności czy cokolwiek, to dawajcie mi znać, bo ja mogę wiele różnych rzeczy przeoczyć nawet przy czytaniu tekstu raz jeszcze, ba! Mogę zauważyć, odłożyć poprawę na później, gdy już poznam właściwy sposób tłumaczenia lub pisowni… tylko w międzyczasie zapomnę, że ja miałam coś zmienić, ha ha!

I nie wiem, czy mam tak tylko ja, ale zawsze, zawsze padam ze śmiechu, gdy Heiji zaczyna krzyczeć „Ku…”, ha ha ha! Niedawno oglądałam sobie trzeci film Conana i tam też kilka razy Heiji się zacinał na tym! (Czy mogę powiedzieć, że skrycie moim marzeniem jest, by Hattori kiedyś zdołał wykrzyknąć na cały głos „Kudo!”?)

Poprzedni rozdział.                                                           Następny rozdział.

Dodaj komentarz